Siedząc na kawie z Panem Aniołem poczułam się okropnie. Co by było gdyby nagle w drzwiach stanął Karol? Zapadłabym się pod ziemię. Nic złego nie robiłam, a jednak sumienie spalało mnie żywcem. Już na wstępie zmyłam Krzyśkowi głowę.
- Co ty sobie wyobrażasz?! Pisać takie bzdury do zamężnej kobiety?! Wypraszam sobie! – wyżyłam się na nim – Trenujesz na mnie jakiś nowy sposób na podryw, czy co?
- Naprawdę tak myślę!- bronił się – Uważam, że masz piękne oczy.
- Ty jednak musisz lepiej uważać, co do kogo mówisz. Jeśli natychmiast nie zaprzestaniesz tych swoich dyrdymałów to, to będzie nasza ostatnia kawa. Jasne?
- Popatrz, a ja sądziłem, że kobiety są łase na komplementy.
- Na komplementy, tak! Ale na kiczowate podrywy to już nie koniecznie. Co to miało znaczyć, że dech ci zapiera?
- Dobra, za bardzo wpadłem w rolę – uniósł dłonie na znak, że się poddaje.
- Ty jesteś niepoprawnym uwodzicielem. Ostatnio pamiętam, że byłeś zainteresowany Basią… co jest z tobą?
- Samanto! Kobiety są jak mój ulubiony deser. Zawsze mam na niego ochotę - westchnął rozmarzony.
- Otóż to. To sobie jedz ten jeden ulubiony deser, ale nie zżeraj od razu całej cukierni, bo się w końcu porzygasz.
- Ty to potrafisz być sugestywna! - roześmiał się.
- A ty mnie nie rozczaruj. Szkoda by było zawieść się na koledze.
- Nie zawiedziesz się!- zapewnił- Już więcej nie będę.
- Krzysiek, czy ty byłeś kiedyś na serio zakochany? – spytałam z ciekawości.
- Ja kocham tylko na serio. Nigdy dla żartu - odpowiedział - Ale tak, wiem o co ci chodzi. Byłem.
- I co?
- Wyszła za innego. Mają dwójkę dzieci. Takie tam głupie sprawy.
- Sorry, jak nie chcesz o tym mówić to nie mów- pomyślałam, że to może być dla niego przykry temat.
- Nie, to dawne dzieje… Basia mi ją trochę przypomina… podobny typ urody.
- No tak. Każdy ma ten swój typ- westchnęłam.
- A na serio to kocham też swoją mamę! I tej kobiecie jestem wierny!- położył rękę na sercu.
- Uwodziciel i maminsynek! Człowieku kto cię zechce?- zapytałam ze śmiechem.
- Nikt. Mam straszą wadę. Po pewnym czasie moja kobieta zaczyna mnie nużyć – wyznał nagle bardzo poważnie- I wtedy robię tak zwany skok w bok... Czasami się wyda.
- To dlatego ona wyszła za innego….- nagle zrozumiałam.
- Tak, to dlatego. Nie dała mi kolejnej szansy.
- O w mordę, już ją lubię! Krzysiek, ty zdradziłeś kobietę, którą kochałeś?...
- Niestety, żałowałem, gdy było już za późno.
- I nadal tak się zachowujesz?- nie mogłam w to uwierzyć- Nie wyciągnąłeś z tamtej sytuacji żadnej lekcji?
- Bardzo się staram. Mam nadzieję, że kiedyś spotkam taką dziewczynę, która zasłoni mi cały świat.
- Posłuchaj, to nie wina dziewczyn tylko twoja. Ty masz bardzo kruchy kręgosłup moralny. Jesteś tego świadom? A od Baśki trzymaj się z daleka!
- Myślisz, że ze mnie taki zimny drań?
- Myślę, że nie masz na bakier z lojalnością.
- Kurcze jeśli byś codziennie jadła kaszę to w końcu ona ci się znudzi – filozofował.
- Ty, amant, jak by od tego zależało moje życie, to tak. Jakoś schabowy zapewne ci się nie nudzi!
- Wszystko się z czasem nudzi. Traci ten swój powab.
- Dobra, kończmy ten temat- postanowiłam to przerwać- Jeszcze ci powiem coś przykrego.
- A ja ci coś miłego- posłał mi swój firmowy uśmiech.
Na migi pokazałam mu co o tym myślę.
I wtedy odezwało się to moje sumienie. Siedzę na kawie z zwykłym erotomanem, a Karol nie ma o niczym pojęcia. Mało tego, wyraźnie dałam mu do zrozumienia, że nie będę za jego plecami robiła takich rzeczy. Czyli jakich? Nie mogę napić się kawy z kolegą? Nie, jeśli to niepokoi mojego męża. A to go zaniepokoiło. Jeszcze się okaże, że być może słusznie. Krzysiek jest zabawny, ale nie warto z jego powodu stracić zaufanie męża.
Dopiłam swoją kawę. Posłuchałam kolejnej, zabawnej historii z życia tajemniczego klienta i pożegnałam się szybko.
Karol był w domu. Zastanawiał się właśnie na jaki program nastawić pranie!
- Karol, przepraszam cię za tego palanta- powiedziałam.
- Nie musisz. Ja cię też przepraszam. Postanowiłem dorosnąć- wskazał na pralkę.
- Super!- ucieszyłam się- To teraz patrz i ucz się. Tak to się robi- i pokazałam swojemu mężowi jak się pierze jego dżinsy – Żelazko na szczęście umiesz obsługiwać.
- Na szczęście! – przytulił mnie do siebie – I będę wyrzucał śmieci- całował mnie po szyi- I zmywał gary, i wieszał do szafy ciuchy. A jak cię przyłapię na flirtach to…załaskoczę na śmierć!
Od słów przeszedł do czynów. Umierałam ze śmiechu bo mam straszne łaskotki.