Karol w kuchni

By | 9/27/2015 Skomentuj
Klucz w zamku. Wrócił Karol? Basia w pośpiechu wyciera zapłakaną twarz. Rzuca mi pytające spojrzenie.
- Hej dziewczyny! Macie ochotę na pizzę? Jestem Karol - podał rękę Basi - Samanta wspomniała mi o twoich problemach. Potrafisz być użyteczna w kuchni? To zapraszam.
- Yyy, no, raczej. Dobrze.- zgadza się Basia.
- A ty kochanie nie wstajesz! - to było do mnie - Pizzę ci zmiksujemy, jeśli nie dasz rady zjeść w normalnej postaci.
Zazdroszczę im tego, że są zdrowi. Z chęcią  ja też byłabym użyteczna w kuchni. Ludzie, jak dobrze, że nie jest już na mnie zły. Oddycham z ulgą.
- Sam, chcesz herbatę? - woła Karol z kuchni
Nie chcę, nic mi nie potrzeba. Może tylko poproszę o bezstresowe życie. Chociaż przez jeden miesiąc. Bardzo chciałabym sprawdzić jak to jest. Docierają do mnie strzępki rozmów. Basia znów przeprasza, tym razem mojego męża.
- Daj spokój! Wypadki chodzą po ludziach. To się jakoś poukłada - zapewnia ją Karol
- Jakoś. Ale jak on mógł mi to zrobić?
- Nie wiem. Jego spytaj. O ile chcesz to wiedzieć.
- Ty byś na moim miejscu nie chciał?
- Nie wiem. Pokroisz pieczarki?
Zasypiam. Budzi mnie świadomość bliskości Karola.
- Nie boisz się, że się zarazisz? Co z Basią?
- Dostała czystą pościel i płacze w naszą poduszkę. Jak się zarażę to się zarażę.
- Nie jesteś już na mnie zły?
- A ty na mnie?
- Nie byłam.
- Akurat. Sam, ty regularnie kłamiesz, wiesz o tym?
- Wiem. Takie życie. Takie życie masz ze mną.
- Oj mam. Głupio się dzisiaj zachowałem. Wybaczysz mi?
- A bo ja wiem.
- To wszystko przez to ciągłe zmęczenie. Człowiek żyje w takim kieracie… Jak mam wolny dzień, to sama świadomość, że ktoś może cię tego pozbawić. No wiesz, rozumiesz?
- Chyba tak.
- Ale ty mi zaimponowałaś. Ledwo na nogach stałaś, a byłaś gotowa pomóc koleżance.
- Tylko tak naprawdę to ty się nią zająłeś. Dziękuję.
Karol przytulił się do mnie. Jak dobrze czuć jego bliskość.
- Co my z nią zrobimy? - pytam
- Nie martw się tym. Coś wymyślimy. Problem to ma ona, nie my. Śpijmy.
- Kocham cię Karol.
- I ja ciebie też. Tylko życie jest parszywe. Damy radę.

Zasypia szybciej niż ja. Rzeczywiście słyszę jak Basia płacze. Powinnam ją pocieszyć. Tylko jak, skoro nawet nie wiem co ona czuje? Próbuję wczuć się w jej sytuację. Gdyby to mój Karol wyrzucił mnie ze swojego życia i z domu, który traktowałam jak swój własny? Zabiłabym jego albo siebie. Wróciłabym do Zadupia i przez rok nie wstałabym z łóżka.. Ale Baśka nie ma gdzie wrócić. Nie ma rodziny, która otoczy ją opieką.  Zaraz, czy ten jej ojciec, alkoholik  gdzieś mieszka? No raczej gdzieś musi spać. Czy ona zechce patrzeć jak upija się każdego dnia? Ile Baśka zarabia? Nie jest twarzą bez której TM nie może się obejść. Zaczyna swoją drogę podobnie jak i ja. Niewiele ma tej kasy. Z tym, że ma ją regularnie. TM już dawno nie jest w Polskich rękach. Dlatego jeszcze jakoś to się kręci. Z tym, że my tej wolnej ręki nie mamy. Ciąży mi to, ale żyć muszę. Tak jak Karolowi ciąży tydzień ciężkiej harówki pod dyktando przygłupów. Moi bracia zadzwonili do mnie z prośbą o pomoc w napisaniu rozprawki na język polski pod  tytułem „Czy współczesny człowiek może stanowić o swoim losie”. W pierwszej chwili pomyślałam, że ten ich polonista  to jakiś wywrotowiec. Potem byłam już tylko ciekawa jak oni rozumieją czasy, w których przyszło im dorastać. Stwierdziłam, że w ogóle. Zainfekowani debilizmem i brakiem logicznego myślenia żyją w oderwaniu od rzeczywistych problemów. Pewnego dnia życie ich zaskoczy i wtedy będą bardzo bezbronni. Ale zawsze istnieje też taka ewentualność, że to ja się mylę. Tylko dlaczego oboje z Karolem pracujemy tak ciężko, i nie wiele z tego mamy? Jesteśmy w matrixie.  Baśki szloch nie ustaje. Nie mogę dłużej tego słuchać. Delikatnie zdejmuję z siebie rękę Karola i wstaję.
- Baśku, jak mogę ci  pomóc?
- Nie możesz. Nikt nie może. Ja chcę wrócić do domu. Do Marcina. Nie zasnę bez niego. Zawsze zasypiam na jego ramieniu, a on głaszcze mnie po plecach, rozumiesz?
- Tak.
- Nie wierzę, że to już koniec! Jeszcze wczoraj tak zasypialiśmy! Nie było Iwony i …jej dziecka.
- No tak. Basiu, spróbuj przygotować się do jutrzejszego dnia. Spotkasz się z Marcinem, porozmawiacie. Może on tak naprawdę nie chce być z tą Iwoną?
- Tak myślisz?
- No wszystko jest możliwe. Nabierz sił na jutrzejszy dzień.
- Masz rację Samanto. Tak zrobię. Dzięki.
Mój wzrok skupił się na resztkach pizzy. Nie, nie dam rady. Napiję się kompotu i wracam do Karola.


fot. garnek.pl
     
Nowszy post Starszy post Strona główna

0 komentarze: