Lekarz dusz

By | 10/13/2015 Skomentuj
Pan Anioł zadzwonił akurat, gdy wsiadałam do samochodu. W sprawie tej pracy dla Karola to na razie nic nie może zdziałać, ale będzie trzymał rękę na pulsie. I pyta, co tam u nas słychać. Wiem, że mówiąc u nas, ma tak naprawdę na myśli Basię. Nic z tego kolego. Odpowiadam, że jest super. Proponuje kawę w tym samym miejscu co ostatnio. Niestety, tak się składa, że mam umówioną wizytę u lekarza. Nie mówię, że idę na tę wizytę razem z Baśką. Żegnamy się miło. Punktualnie o 14 :00 naciskam dzwonek do drzwi Basi mieszkania. Bo w jakimś stopniu ono jest i jej. Otwiera mi Marcin.
- Hej! Czy zastałam Basię? To znaczy jestem z nią umówiona- wyjaśniam.
- Nie ma jej. Wyszła.
- Naprawdę? To dziwne…Nie zostawiła dla mnie żadnej wiadomości?- trudno mi w to uwierzyć.
- Nie. Zaraz, ja cię kojarzę. Ach to ty! Jesteś siostrą tej laski adwokatki?- wyraźnie zaskoczył. 
- Ja też cię kojarzę. Jesteś mężem tej super dziennikarki?- nie jestem mu dłużna.
- Nie lubię cię. Nie jesteś tu mile widziana. Nie przychodź tu więcej, jasne?- stał się nie miły.
- Jasne. Nigdy bym nie złożyła ci wizyty towarzyskiej.
Szybko wyjmuję swoją komórkę i dzwonię do Basi. Z głębi mieszkania słyszę jak dzwoni jej telefon. Marcin robi się purpurowy na twarzy. Z hukiem zatrzasnął mi drzwi przed nosem.
- Halo?- słyszę jej głos.
- Basiu stoję pod twoimi drzwiami. Wyjdziesz?- pytam.
- Tak, już cię wpuszczam.
- Poczekam na zewnątrz. Raczej ty się ubierz  i wyjdź. Jest bardzo zimno. Załóż coś ciepłego.
Ulżyło mi, że odebrała ten telefon. Ten dzień kosztuje mnie sporo emocji. Basia wychodzi z domu. Pędzimy na umówioną wizytę do miłej pani psychiatry.
- Wejdziesz tam sama? - pytam
- A możesz ty ze mną? Przynajmniej na początku- prosi.
- Oczywiście.
Robimy tak jak sobie życzyła.  Pani doktor uśmiecha się ciepło.
- Co panią do mnie sprowadza?- pyta.
- Źle się czuję- Basia spuszcza wzrok.
- Co się stało? Czy zechce pani o tym opowiedzieć?- pyta lekarka.
- Mogę spróbować.
- A co pani na to, żebyśmy porozmawiały w cztery oczy?
 Basia się zawahała.
- Basiu, będę za drzwiami. Może tak będzie lepiej? -przychodzę jej z pomocą.
- Dobrze - zgadza się.
Siadam na korytarzu. Czuję się, jakbym była matką pięciorga dzieci. Jeśli coś takiego przeżywają matki, to ja raczej sobie tego nie chcę fundować. Jest ciepło, rozpinam kurtkę. Chciałabym uciec  pod ciepły kocyk z kubkiem herbatki i dobrą książką. Im dłużej Baśka nie wychodzi, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że to był dobry kierunek. W końcu w drzwiach gabinetu stanęła pani doktor.
- Proszę, niech pani wejdzie - mówi do mnie.
Robię, co każe. Jednym szybkim spojrzeniem oceniam sytuację. Nic mnie nie zaniepokoiło.
- Mam taką propozycję. Wprowadzę takie leki - tłumaczy lekarka- Tutaj napisałam jak należy je zażywać. Na początku zaczniemy od małej dawki. Za dwa tygodnie musi się pani pokazać. Z tą karteczką proszę iść do rejestracji i umówić się na kolejną wizytę. To jest dla lekarza rodzinnego. Powinien wystawić bez problemu zwolnienie lekarskie. Skoro obawia się pani zwolnienia od psychiatry. Osobiście uważam, że to egzaltacja, ale niech tak będzie tym razem. I jeszcze jedno. Czy pani Basia mogłaby gdzieś odpocząć?
- Pomyślimy o tym. Sadzi pani, że to by pomogło?- pytam.
- Na pewno by nie zaszkodziło.
- Rozumiem.
- W takim razie do zobaczenia za dwa tygodnie- doktor się uśmiecha.
- Pani doktor, ile płacimy? - pytam
- Nie przyjęłam pani przyjaciółki w swoim prywatnym gabinecie. Tutaj nic panie nie płacą.
Kobieto skąd tyś się wzięła?- zastanawiam się.
- Dziękuję. Za wszystko. Do widzenia- mówię.
- Proszę być dobrej myśli.
O rany, sama tu się przyjdę leczyć. Załatwiamy lekarza rodzinnego. Biorę Baśki zwolnienie. Jutro zaniosę je do pracy. Wykupujemy receptę. Podaję jej leki. Najchętniej zabrałabym ją do siebie do domu, ale ona nie chce. No trudno. Ciężko mi się z nią rozstać.
- Dzwoń! O każdej porze dnia i nocy!- proszę.
- Dobrze.
- To trzymaj się dzielnie.
Basia znika za drzwiami swojego mieszkania. A ja, no cóż, w kierat. Mam tyle zaległej pracy.      


  
Nowszy post Starszy post Strona główna

0 komentarze: