Wczoraj do pracy wróciła Basia. Ale nie tylko. Tym razem nie chcę mijać się z prawdą. Oczywiście, że wielokrotnie wyobrażałam sobie jak to będzie, gdy pewnego dnia przyjdę do studia i natknę się na Kaśkę. Rano miałam małe ścięcie z Karolem. A teraz ta Kaśka. Jaka ona jest chuda! I tak bardzo zwracająca na siebie uwagę. Domyślam się, że chciała wyglądać szczególnie dobrze. W końcu tutaj wszyscy myślą, że była na urlopie. I to takim bardzo szykownym urlopie. Musi więc zaprezentować się adekwatnie do ludzkich wyobrażeń. Dobra dziennikarka, a Kaśka taka jest, ma w sobie też coś z aktorki. Odgrywa więc przed wszystkimi swoją rolę. Na porannej odprawie Sebastian był mocno spięty. Jego wzrok stale za nią podążał. Wyczułam, że chciałby dać jej jak najmniej pracy. Nikt nie zauważa powrotu Basi. Kaśka jest w centrum uwagi. Potem Basia zadała mi to pytanie.
- Samanta, a co Sebastian ma z ręką?
- Baśku, nie wiem od czego zacząć?- mówię.
- O cholera! Co się stało?
- Pewnego razu wychodzę z pracy i Marcin był na parkingu. Czekał na mnie, mieliśmy drobną różnicę zdań i wtedy zjawił się Sebastian…
- Nie kończ! To nie może być prawdą? Proszę, zaprzecz!- przeraziła się.
- Niestety.
Zapadła cisza.
- Co ludzie wiedzą? - w końcu spytała.
- Ludzie? Ludzie nic nie wiedzą. Sebastian wie, że to był twój mąż, który… no jak by to powiedzieć?
- To lepiej nie mów! O rany, szef wie...- załamał się.
- Tym się akurat nie martw! On ma swoje problemy.
- Tak, wiem.
- Co wiesz?
Przyjrzała mi się jakoś tak analitycznie.
- Jak to co? Jaja sobie robisz? Żyje w podwójnym związku.
- No tak - przytaknęłam.
- Co mu powiedziałaś o mnie i Marcinie?- pyta.
- Nie denerwuj się. Tak naprawdę to nic. Uwierz mi! Nic. Zero. Cała ta akcja po nim spłynęła bo…miał swoje sprawy.
- Aha. Spłynęła? Ktoś mu łamie rękę a ten mówi sobie „nic to”?
- Dokładnie.
- Daruj mi ten kit.
- Baśka! Nie zmuszaj mnie do tego, żebym zachowała się jak świnia! Sebastian w tamtym momencie miał swoje prywatne problemy. Ani ty, ani Marcin nie byliście dla niego pępkiem świata!
- Tak. Rozumiem. Ludzie… muszę z nim porozmawiać - ona się martwi.
- Spokojnie Basiu.
- To dlatego zapytałaś, czy Marcin kiedykolwiek mnie uderzył?
- Tak… Planowałam ci o tym powiedzieć. Z tym, że nie chciałam tego robić przez telefon. Nie przejmuj się Sebastianem. On nie powiedział nawet Weronice.
- Skąd wiesz?- nie dowierza.
- Bo z nią rozmawiałam. Nie ma pojęcia kim był napastnik.
- Ona nie. To Kaśce o wszystkim powie. A ta już będzie miała swoje pięć minut!
- Może tak, może nie.
- Dlaczego dowiaduję się tak późno?! Samanto, to nie fair!- oburza się.
- Bo jeśli już miałam cię dobić, to chciałam to zrobić jakoś humanitarnie! No nie, ale to beznadziejnie zabrzmiało! Przepraszam.
- Nie… to mnie poniosło. Nie zrobiłaś nic złego. Zapewne na twoim miejscu zachowałabym się tak samo.
Pewnie tak. Tylko dlaczego ja czuję, że ona ma mi to za złe? Nie jestem ideałem. Nie potrafię wszystkiego zawsze zrobić dobrze. W drzwiach pojawiła się młoda stażystka.
- Zapraszam do studia. Pani Basiu, robimy makijaż.
- Chodź Samanto, dajmy czadu - Baśka się do mnie uśmiechnęła.
Wyłączam komórkę. Nie ma mnie dla nikogo. Bez tej pracy bym zwariowała. Biorę karty pamięci i naładowane akumulatory. Gdy trzymam w dłoniach kamerę, gdy patrzę przez nią, czuję się jak odkrywca. Zawsze jest ta sama ekscytacja. Na co tym razem natrafię? Co takiego podejrzę? Nie jestem malarką i nie tworzę arcydzieł, aczkolwiek pokazuję ludziom świat. Kocham tę formę przekazu. Kiedyś myślałam, że skupię się na fotografii, ale to było zdecydowanie za mało. Uchwycenie tylko tej jednej jedynej sekundy jest wielką sztuką, ale nie sprawiało mi aż tylu radości, co praca z kamerą. Opowiadam obrazem bardzo różne historie. Pełne przeróżnych zdarzeń. Czasem dobrych, a czasem tragicznych. Bywają i takie, że nie mogę powstrzymać łez. Bo świat sprawia mi ból. Tak jak i ludzie którzy na nim żyją. Wtedy mam ochotę rzucić to wszystko. Tylko co innego mogłabym robić? Nie ma drugiego takiego zajęcia, które tak bardzo by mnie pochłaniało. Obiektyw to moje szerokie okno na życie. Dzięki niemu widzę naprawdę znacznie więcej. Detale i drobiazgi , które na ogół pomijamy. Ich piękno i wyjątkową rolę w naszym życiu. Ważne sprawy, które należy mocno zaakcentować. I banalną stronę życia, prozaiczną rutynę dnia codziennego. Obraz można stworzyć na wiele sposobów. Chcę by mój przemawiał. By ożył. Stał się częścią życia każdego, kto tylko się z nim zetknie. Skupiam się i przyczajam. Patrzę przez obiektyw i myślę sobie „pokaż mi człowieku, co tam ukrywasz”. Bo wszyscy coś ukrywają. Niestety, często te dobre strony naszej natury. Ukrywamy wdzięk, dobry smak, delikatność, naturalność, pokorę, dobroć. Zawsze bawi mnie reakcja ludzi gdy oglądają nagranie ze swoim udziałem. „Ja nie jestem taka! Ja się tak nie zachowuję!”. Zło widać gołym okiem. Czuć je od razu. Szokuje nas i rozgorycza. Z dobrocią bywa przeróżnie. Często trzeba ją wydobywać na światło dzienne. A naprawdę warto. Szczególnie teraz, gdy świat tak drastycznie postanowił zmienić swoje wartości. Ustawiam trzy statywy. Tym razem pracuję z kamerą i dwoma lustrzankami. Kamera złapie pełny plan, Basię i jej gościa. Lustrzanki popracują nad zbliżeniami. Tomek przygotował softboxy, zakłada słuchawki, ma odsłuch. Basia i gość dostali pchełki. Zjawia się stażystka. Jeszcze raz sprawdzamy sprzęt. Zaczynamy nagrywać, jest ok. Stażystka robi „klaps”. Zsynchronizujemy dźwięk i obraz ze wszystkich kamer. Czas upływa. Basia jest dobra. Rozbraja swoją naturalnością. Nikogo nie przytłacza, jest wręcz na odwrót, ludzie w jej obecności dają z siebie wszystko. Rozluźnia gościa, który z każdą sekundą staje się coraz mniej spięty. Zaraża go swoim śmiechem. Jest ok. Baśka jest sobą. Poszło jej naprawdę dobrze. Kończąc, dogrywam parę przebitek. Bardzo potrzebuję kofeiny. W socjalnym Kaśka uruchamia ekspres.
- Trzeba dosypać kawy - mówi, chociaż o nic jej nie pytam. W zasadzie odkąd tu pracuję jest to pierwsze normalne zdanie, które do mnie powiedziała. Nie mam pojęcia czego się po niej spodziewać. Zdrowa czy chora jest dla mnie w takim samym stopniu nieprzewidywalna.
- Dobrze, że jest kawa. Przyda mi się bardzo - odpowiadam.
Ona już się więcej nie odzywa. Siada na krześle, zakłada nogę na nogę i zaczyna oglądać swoje granatowe szpilki. Potem uważnie lustruje swoje kolorowe paznokcie. Na koniec poprawia bransoletki. Jest kawa! Kaśka wstaje i pierwsza zapełnia filiżankę. Wychodzi nie zaszczyciwszy mnie ani jednym spojrzeniem. I dobrze. Absolutnie nie planuję tego zmieniać. Wychodząc zderzam się w drzwiach z Tomkiem.
- Samanta, masz może trzy stówy pożyczyć? Oddam za tydzień.
- Niestety, jedynie stówkę, jak cię to poratuje?
- Kurde! No dobra, coś jeszcze wykombinuję. Równa babka z ciebie!- reflektuje na moją setkę.
- Dlatego, że ci kasę pożyczę?
- Dlatego rzecz jasna też. Ale tak ogólnie mówię. Pogadamy kiedyś?
- Jasne.
Mam jeszcze dzisiaj nagranie. Do końca dnia skupiam się na pracy. Potem zakupy. I pół nocy montażu w studiu. Około dziewiątej wieczorem zjawia się Weronika. Zaskoczyła mnie swoją obecnością.
- Ależ wy pracusie jesteście! Wpadłam do ciebie, żeby się przywitać. Kiedy kończysz?
- O zejdzie się.
- Nie wiesz gdzie mam szukać Sebastiana?
- Spytaj któregoś z chłopaków. A nie ma go nigdzie na nagraniu?
- Racja! Chciałam się z nim zobaczyć. On ciągle jest w pracy - powiedziała z wyrzutem - a ja wiecznie sama z Kubusiem.
- A teraz z kim go zostawiłaś?
- Z opiekunką. Muszę mieć parę chwil dla siebie.
- No tak, jasne. Trzeba się zresetować.
- Może wybrałybyśmy się gdzieś razem?
- Weroniko, bardzo chętnie ale dzisiaj nie dam rady. Sebastian mnie zabije jak na rano nie będzie tego materiału.
- Naturalnie! To co, innym razem?
Uśmiecham się „słodko”. Przynajmniej takie mam zamierzenie. Weronika wychodzi. Odetchnęłam z ulgą. Z nerwów robię się głodna. Na szczęście to przewidziałam. Wgryzam się w czerwone jabłko. I do roboty.
0 komentarze: